Biegła w kierunku sali w której leżał. Nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Otworzyła z rozmachem wielkie, białe drzwi i wbiegła do środka. Na łóżku leżał jej Draco. Jego klatka piersiowa była owinięta bandażem. Rękę od różdżki miał złamaną w kilku miejscach. Złapała za jego zimną dłoń. - Co oni Ci zrobili? - szepnęła i rozpłakała się, ucałowała jego dłoń i oparła o nią swoją głowę. - Przecież są moimi przyjaciółmi, dlaczego nie zrozumieją tego, że się kochamy? Hermiona spojrzała na jego bladą twarz. Odgarnęła blond kosmyki jego włosów. Do pomieszczenia weszła pielęgniarka. - Panno Granger, pacjent potrzebuje spokoju. Proszę wyjść. - Tak, oczywiście. Ostatni raz spojrzała na jego twarz i wyszła z pomieszczenia. Teleportowała się do domu państwa Potter. Nie bawiła się w uprzejmości, weszła do pomieszczenia i udała się do kuchni. - Jesteście z siebie zadowoleni? - spytała z wyrzutem. - Hermiona to nie tak. - odezwał się Harry. - Jak mogliście. Byliście moimi najlepszym...